Inny punkt widzenia
Domyślam się, że wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że nie należę do osób uwielbiających płynąć z „głównym nurtem”. Jak sięgam pamięcią, zawsze szukałem alternatywnej muzyki, filmu, potrafiłem docenić malarstwo czy też dobrze czułem się w towarzystwie tryskającym absurdalnym humorem. Tam gdzie szuka się prostoty czy to w muzyce czy też w filmie ja szukam refleksji, bez tego wszystko wydaje mi się spłycone. Wstęp do bloga o charakterze ślubnym może wydać się nieco dziwny ale za chwilę gdy poznacie bohaterów, którzy zorganizowali wesele w plenerze i dzięki którym zebrało mnie na tę „spowiedź” wszystko powinno nabrać kształtu.
Sport, radość, endorfiny
Agnieszkę i Bartka poznałem wirtualnie na wideokonferencji. Cała nasza rozmowa uświadamiała mnie, że mam do czynienia z bardzo pozytywnymi wariatami. Na codzień personalni trenerzy działający na terenie Słubic, miłośnicy zdrowego trybu życia, Marvela, gier komputerowych i pewnie wielu innych ciekawostek. Wszystko o czym rozmawialiśmy brzmiało bardzo obiecująco w tym sensie, że fajnie przyciągać do siebie takie oryginały. Mimo, iż był to nasz pierwszy kontakt nikt nie hamował się z żartami. Bardzo sobie cenię w ludziach lekkość w nawiązywaniu znajomości oraz kulturę wypowiedzi skąpaną w morzu humoru.
Zrobili to po swojemu
Rozmawialiśmy też na poważnie. Dowiedziałem się wtedy, że plan na ich najważniejszy dzień w życiu jest dość prosty – zabawa. Nic na siłe, nic na pokaz. Tylko pozytywne emocje oraz najbliżsi obok, a to wszystko w niewielkiej kanciapce na działkach. Zabrzmiało intrygująco no bo jak to? Pewnie niejeden popukałby się w czoło. Na działce? No i trudno, niech puka, ja wiedziałem, że to strzał w 10, coś oryginalnego, coś uciekającego od utartych schematów. Chcę tam być. Dla mnie bomba!
Sztuką jest odnaleźć piękno w ludziach
A teraz kilka słów w temacie reportażu fotograficznego. Nie odkryłem Ameryki, że najprościej pracować tam gdzie, cały ślub ma oprawę za „miliony dolarów„ tam gdzie, nad aspektami wizualnymi pracuje sztab opłaconych profesjonalistów. Myślę, że sztuką jest pokazać piękno, bez względu na miejsce, piękno, które leci prosto z wielkich serc ludzi. To właśnie oni, w tej skromności zrobili coś niezapomnianego i niezmanierowanego. Stworzyli własnymi silnymi łapkami dzień, który fotografowałem z wielkim podziwem!
Lato na specjalne zamowienie
W dzień reportażu ślubnego pogoda nie rozpieszczała. Ze swojego domu wyjechałem rano. Miałem do pokonania 260 km. Było bardzo pochmurnie i padało, jednak czym bliżej celu tym wszystko coraz bardziej przypominało regularne, piękne lato. Ewidentnie mają u kogoś niezłe chody. Warunki na wesele w plenerze idealne. Zamówili sobie to.
Zabawa vs stres – 3:0
Cały ten dzień przepełniony był nieskrępowaną atmosferą. Nie zawsze tak jest. Z wieloma parami rozmawiam o tym co można zrobić by stres nie wziął góry. Recepta na to jest banalnie prosta ale w przypadku Agnieszki i Bartka zupełnie niepotrzebna. Wystarczy zobaczyć na emocje towarzyszące tej galerii. To był wulkan radości, szalonej zabawy, niekończących się żartów, które udzielały się również i mi. Wraz z ubiegiem czasu charakter imprezy nieco się zmieniał. Zapłonęło ognisko, przy którym popijający trunki goście wsłuchiwali się w utwory wygrywane na ukelele. Równolegle w sali rozbrzmiewały żywiołowe hity od AC/DC po Bomfunk MC’s. Rewelacja ! Jak tu nie skakać ?!
Mały morał
Chciałbym aby ten wpis był małym drogowskazem dla wszystkich par, którym przyjdzie powiedzieć sobie „tak”. Nie chodzi o to by komukolwiek mówić jak ma zorganizować swój ślub, oczywiście, że piękne sale, modne stodoły, pałacyki to cudo ale myślę, że mimo wszystko atmosferę tworzycie przede wszystkim Wy jako ludzie, Wasi szaleni goście, więź która panuje między Wami, oraz miłość, którą eksponujecie w każdej chwili gdy jesteście razem.
To był pracowity dzień ale jak dla mnie mógł się ciągnąć i ciągnąć bo było mi przy Was po prostu wspaniale. Jadąc do hotelu, wracając do Szczecinka czułem, że poznałem wspaniałych, otwartych ludzi i byłem bardzo zadowolony z tego co mnie spotkało. Dziękuję Wam!
14 komentarzy
Świetni ludzie wspaniale uchwyceni!👌😍 Dobra robota!🙌🏼
No bardzo ciepła i przy okazji żywiołowa ekipa. Dzięki Kasiu !
dla mnie petarda fotograficzna, zazdraszam oka i wyczucia, łogień 😉
Wow! Dziękuję Maćku za przemiłe słowa. Bardzo mnie cieszy, że doceniasz te starania. Co do atmosfery to też był łogień ! 😀
ile tu piękności!!!
Rozpływam się! Ola, gościć Ciebie na mojej skromnej stronce to serio piękna sprawa. Wielkie dzięki!!!
Przepiękne. jest i akcja, jest relacja. Miłość i endorfiny kipią mi z monitora jak to oglądam! Elegancko 😉
Dzięki Marku! To kolejny bardzo pochlebny komentarz. Cieszę się, że też tak to odbierasz. Rzeczywiście to wszystko o czym wspominasz było wśród tej ekipy, a mi udało się wkupić i nie zniszczyć tych emocji. Pozdrawiam !
Co tu dużo pisać, świetny, świeży materiał. Przyjemnie i lekko się go ogląda! Piona!
Bartku, wielkie dzięki! Cieszę się z odbioru tego wpisu, nie ukrywam, że w tej całej ślubnej pogoni jest on takim małym powiewem normalności wśród nienormalnej ekipy 🙂 W pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Wesele – co tu dużo pisać? Było tak: cudowna Panna Młoda, Koleś, któremu się poszczęściło oraz grupa ludzi najbliższych ich sercu;)
Wszystkie te wymienione podmioty pływały sobie niczym rybki, zanurzone w gęstej, cudownej atmosferze. Atmosferze, którą wszyscy obecni na tym weselu wspominaliby za jakiś czas subiektywnie i – z racji wypitego alkoholu – z czasem coraz mniej realistycznie („podciągnąłem się na tej bramie sześciesiąt razy pod rząd”).
W tym momencie pojawił się superbohater z aparatem: Sławek! Odnalazł się on w weselnym towarzystwie bezbłędnie i natychmiastowo dzięki swojej haryźmie oraz profesjonalizmowi. Sławek – fotograf ze Szczecinka – nie wykonywał podczas wesela zwyczajnie swojej pracy: on bawił się zastaną atmosferą oraz ludźmi, zapewniając jednocześnie pamięć o tych wyjątkowych chwilach.
Dzięki niemu wiemy, że cała ta zabawa nie była tylko snem, a esencja w postaci bliskości ważnych dla nas ludzi została upamiętniona w najpiękniejszy możliwy sposób. Dziękujemy Ci za to, Sławku!
A Mocarz Słubice wyklina na wieki ten pokaz podciągania się na jezusowej bramie 😀
świetny reportaż. Naturalny, dynamiczny, przyjemny w oglądaniu. Brawa
Ale pięknie! Wspaniały ślub i swietne zdjęcia! 🙂
Miło słyszeć! To było rzeczywiście niesztampowy i wspaniały ślub co uwielbiam. Dziękuję za miłe słówko!!!